O tym, że irytują mnie ludzie na siłę próbujący zrobić remanent w mojej szafie, już tutaj napisałam. I właśnie z tego względu absolutnie nie może tu zabraknąć moich trzech groszy w temacie ich najbliższych krewnych, którzy stawiają krok dalej i prosto z szafy zaglądają mi do kosmetyczki. Zadając to jedno, „niewinne” pytanie:
- Anka, ty nie wiesz co to tusz do rzęs, nie?
No. A z tej kosmetyczki to już im bardzo niedaleko do wyrecytowania mi całego opasłego poradnika pt. „jak być kobietą”.