Taka tam przeciętna sytuacja, gdy po dość burzliwym przedyskutowaniu błahego problemu, moja Mama, zmartwionym tonem wyszeptuje mi w słuchawkę:
- Ale Aniu, nie możesz wszystkich tak od razu skreślać.
Oj Mamo, Mamo. Oczywiście, że mogę i z premedytacją to właśnie robię.
Bo skoro mnie inni skreślają z łatwością, to dlaczego ja nie miałabym skreślać ich? Bo dobro wraca? Może wraca, ale nie widzę powodu dla którego ów dobro miałabym równać wyfrajerzaniu się. A granica między jednym a drugim dla wielu jest, jak się okazuje, wybitnie wręcz cienka. Bo problem tkwi w detalach.