28.09.2015

Devil in the details

Taka tam przeciętna sytuacja, gdy po dość burzliwym przedyskutowaniu błahego problemu, moja Mama, zmartwionym tonem wyszeptuje mi w słuchawkę:
- Ale Aniu, nie możesz wszystkich tak od razu skreślać.
Oj Mamo, Mamo. Oczywiście, że mogę i z premedytacją to właśnie robię.
Bo skoro mnie inni skreślają z łatwością, to dlaczego ja nie miałabym skreślać ich? Bo dobro wraca? Może wraca, ale nie widzę powodu dla którego ów dobro miałabym równać wyfrajerzaniu się. A granica między jednym a drugim dla wielu jest, jak się okazuje, wybitnie wręcz cienka. Bo problem tkwi w detalach.


21.09.2015

Przepraszam, czy dolecimy?

Stosunek do latania mam raczej ambiwalentny: z jednej strony zawsze mnie to stresuje, a z drugiej strasznie jara. Zresztą moje doświadczenia w tej sferze trochę przypominają te z kolejkami górskimi i koncertami: na samym początku przeszłam taki chrzest bojowy, że nic już nie jest mi szczególnie straszne. Bo wierzcie: podczas mojej podróży z Nowego Jorku do Chicago, rozklekotanym, małym samolotem American Airlines, przez samo epicentrum burzy, modliłam się już (!) tylko o szybką i w miarę bezbolesną śmierć – byłam pewna, że nie dolecimy.
A od pamiętnego, przełomowego roku 2008, startowałam i lądowałam na pokładzie samolotu już 20 razy. Co oczywiście oznacza, że mam własną, krótką listę problematycznych / irytujących / stresujących zjawisk i zachowań na pokładzie samolotu. I, o dziwo, nie ma wśród nich turbulencji.

14.09.2015

A gdybym była facetem...

W moim nowym (stosunkowo) miejscu pracy (hostel w sercu Krakowa) mam okazję (jak dla mnie fantastyczną) współpracować z czterema obcokrajowcami: dwoma z Australii, jednym z Londynu i jednym z Brazylii. Wszyscy czworo są młodzi, energiczni i mega sympatyczni, a łączy ich w gruncie rzeczy ta sama historia: przyjechali do najpiękniejszego miasta w Polsce na trochę dłużej niż kilka dni, i znaleźli sobie pracę w hostelu, w którym przy okazji nocują.
Gdy zdarzy się nam na zmianie jakaś luźniejsza chwila, to ich trochę podpytuję: na ile, dlaczego i jak ten ich plan dokładnie działa. I jak mi tak mniej lub bardziej ochoczo o tym opowiadają, to się mimowolnie zaczynam zastanawiać, dlaczego, do cholery jasnej, sama jeszcze na to nie wpadłam? Dlaczego by nie zrobić sobie przerwy po studiach, wyruszyć w świat i pracować w hostelach w miastach, które najbardziej mnie interesują? Oczami wyobraźni już widzę siebie w hostelach w Londynie, Dublinie, Cardiff i Edynburgu!
A potem przypominam sobie jeszcze jeden łączący ich element: płeć.

7.09.2015

Nie chcę mi się

Robią mi remont przed oknem: stary chodnik na kostkę brukową wymieniają.
Na widok przylepionego do drzwi ogłoszenia, że od poniedziałku zaczną się prace remontowe, pomyślałam sobie: „ale fajnie, wreszcie będę miała pod klatką równą powierzchnię na której moja walizka nie będzie gubić kółek!”.
W rzeczony poniedziałek, wracając zmęczona do domu, na widok dwóch panów siedzących na czterech płytach chodnikowych w popołudniowym słońcu (pokaźny piwny brzuszek jednego z nich pięknie odbijał promienie słoneczne), nagle uświadomiłam sobie, że to przecież jest Polska, polscy robotnicy i polska wspólnota mieszkaniowa.
Dwa tygodnie trwało zamienienie „mojego” chodnika w piaskownicę. Kolejne dwa zeszły nie wiem na czym, bo co powrót do domu, nie dostrzegałam żadnej różnicy: panowie zawsze siedzieli na tych ułożonych płytkach chodnikowych, mrużąc oczy do słońca.