22.06.2015

Irytek apeluje

“Ja pierdolę, kurwa jebana ich mać” przeklnie pod nosem, ku zniesmaczeniu starszej Pani w autobusie, która miała nieszczęście stanąć sobie koło tejże młodej, niewychowanej osoby.
Jasne, możesz mu dobrze radzić, czy nawet z sercem na dłoni łagodnie i konstruktywnie krytykować: wnętrzności i tak mu się przekręcą, dłonie drzwiami z impetem trzasną, a z ust soczysta wiązanka przekleństw wyleci wprost w pustą przestrzeń zasięgu uszu sąsiadów. Dopuszcza się też wariacje w postaci ubytków na własnym zdrowiu (np. rozwalenie sobie małego palca o drzwi łazienki), jako efekt uboczny niekontrolowanego napadu złości.
Cześć, witaj w świecie Irytka, dla którego irytacja stanowi drugie imię, a wkurw jest ulubioną dyscypliną sportową.



Irytek nie ma łatwego życia, bo Irytek często najpierw wyraża, a potem analizuje. Irytek lubi najpierw powiedzieć, a potem pomyśleć. Irytek lubi dać się ponieść emocjom i przypierdolić szczerością między czyjeś oczy. Działanie pod wpływem chwili – szczególnie w osądach – to jego naturalne środowisko. Irytek lubi zmieniać zdania, opinie i kierujące nim uczucia z prędkością światła: jest niekwestionowanym mistrzem świata w przeskakiwaniu z jednej przesady do kolejnej – robi to tak często i z taką już wprawą, że nie łapie przy tym nawet najmniejszej zadyszki, a obserwującym tylko oczy z orbit wychodzą.
I ten Irytek bardzo by dziś chciał, by ludzie mniej lub bardziej przypadkowo jego zachowanie oceniający, odpieprzyli się od jego rodziców, którzy wpływ na naturę prawnie dawno już dorosłego Irytka mają żaden. Bo Irytek to nie efekt uboczny koślawego wychowania, tylko przysposobienie obronne nabyte w latach późniejszych (tj. tych, w których rodzicielska bańka pęka z niemałym hukiem, a każda kolejna „dobra rada” odbija się od uformowanego już, samodzielnego myślenia), może jedynie częściowo wynikające ze stworzonego na chybił trafił genotypu. Innymi słowy, Irytek bardzo chciałby was dziś wszystkich uświadomić, że bycie nim, nijak ma się do metod wychowawczych, jakie wybrali (lub przed jakimi uchylali się) jego rodzice.
Postawmy sprawę jasno: rodzic za zachowanie swojego dziecka prawnie odpowiedzialny jest do 18 roku życia. A ten realny, psychologiczny wpływ na formowanie – tudzież hamowanie – jego zachowań ma do wieku o wiele młodszego. Tak się bowiem składa, że człowiek (nie tylko Irytek!), stworzony w wyniku romantycznej schadzki plemnika i komórki jajowej, wyhodowany w łonie i wynoszony na rękach rodzicieli, jest jednostką w pełni autonomiczną, która ma prawo (szczególnie w pewnym wieku) zacząć samemu o sobie, i swoich zachowaniach, decydować – a czy robi to świadomie czy nie, to już innego rodzaju problematyka. Oceniajcie sobie pięcio-, sześcio- i jedenastolatków przez pryzmat metod wychowawczych rodziców (lub ich braku), ale wara od ludzi, którzy dawno już ukończyli 18lat i rodziców – tak samo jak waszych ocen – co najwyżej mogą (a bynajmniej nie muszą) grzecznie wysłuchać.
Zacznij oceniać autonomiczną jednostkę za jej autonomiczne działania, a nie za to, co, jak tobie błędnie się wydaje, wyniósł z domu. Może kiedyś takie myślenie się sprawdzało, ale ręczę, że dziś to przeżytek: dom kształtuje człowieka tylko do pewnego wieku i tylko w wybranych sferach. Obok domu i rodziców stoi teraz cały szereg innych czynników, wydarzeń i osób, które można by winić za Irytkowe zachowanie w równym – o ile nie większym – stopniu. Tylko po co? Przecież Irytek wkurwia się na własną odpowiedzialność.
A kończąc apel, Irytek pragnie zaznaczyć, że, wbrew pozorom, wcale nie kocha przez to swoje wybuchowe zachowanie mniej, tylko właśnie mocniej. Owszem, rani też mocniej (i częściej), ale nie bardziej innych niż siebie samego. Irytek kocha nienawidząc, i nienawidzi kochając, ale ani to w jednym, ani w drugim nie brakuje mu szczerego zapału. Irytek tej swojej impulsywności długo wstydzić i brzydzić się może, ale wyplenić jej nie potrafi, bo to tak jakby poprosić niebieskookiego blondyna, żeby stał się czarnookim brunetem z piegami na nosie. A koniec końców Irytek chce tego, co i wszyscy inni: bycia akceptowanym i kochanym – nie przez miliony, wystarczą wybrane jednostki.

1 komentarz:

  1. Ciężkie życie takiego Irytka... A czy ma On szansę polepszyć trochę swoją sytuację?

    OdpowiedzUsuń